Nieodłączną częścią mojej pracy, nawet w czasach pandemii, są stacjonarne szkolenia na sali. Szkolenie z emocji i radzenia sobie ze stresem zaczynam niestandardową, jak na warunki korporacyjne rundką. Każdy z uczestników wybiera sobie kartę Dixit, aby następnie opowiedzieć, dlaczego to ta karta do niego „przemówiła” i jaką osobistą historię widzi na karcie.

Karta, którą wybrałam dla siebie na ostatnim szkoleniu przedstawiała postać mężczyzny na drabinie sięgającej nieba. Mężczyzna stojąc na najwyższym szczeblu z pędzlem w dłoni, z chmur malował białego gołębia. Poniżej gołębia był motyl, tak samo zmalowany z chmury.

Dlaczego ta karta „przemówiła” do mnie? Ostatni miesiąc starego roku był dla mnie wyjątkowo trudny. Jeszcze w listopadzie miałam wrażenie, że jakoś za spokojnie jest ostatnio. Powietrze jakby stoi, brakuje emocji. Uważaj o czym marzysz, bo może się spełnić. Twoje myśli kreują Twoją rzeczywistość. Grudzień przewrócił mój świat do góry nogami. Znalazłam się w sytuacjach, które nadają się na gotowy scenariusz filmu. I nie byłaby to komedia, a poważny dramat.

Od dawna zwracam uwagę na symbole. Ich znaczenie i energię, jaką ze sobą niosą. Zainteresowałam się tematem wybierając tatuaż. To wtedy rozważając motyla, dowiedziałam się, że choć tak popularny jako ozdoba ciała, wśród wielu znaczeń, w swojej charakterystyce ma między innymi przemijanie i śmierć. Gołąb stanowi symbol nadziei, harmonii, pokoju oraz reprezentuje poświęcenie.

Karta, którą wybrała prezentowała właśnie te dwa symbole: gołębia i motyla. Motyl był znacznie mniejszy i nierzucający się w oczy. Dominował zaś piękny gołąb. Napawał spokojem i nadzieją.

W życiu spotykają nas przykre sytuacje. Zdarzenia, na które nie byliśmy przygotowani. Przeplatające się ze sobą smutek, gniew, rozżalenie. Czasami ból jest tak duży, że czujemy jakby ktoś wyrwał nam serce. Oddech staje się płytki, płuca sprawiają wrażenie jakby o 2/3 zmniejszyły swoją pojemność. Zdrada i strata. Śmierć. Gdy występują pojedynczo są trudne. Mnie one obie przytrafiły się na przestrzeni tego samego miesiąca.

Jaki był styczeń? Wstawałam rano. Wykonywałam codzienne obowiązki. Oddychałam. Jadłam. Spałam. Zastanawiałam się, czy jeszcze kiedyś będzie normalnie? Czy to odrętwienie, które odczuwałam, minie?

Wybierając kartę i zastanawiając się, co powiem uczestnikom szkolenia, zrozumiałam że najgorsze zaczęło przemijać. Że pomału godzę się z tym, co się stało. Pojawia się spokój. Żałoba odpuszcza.

Poczułam ulgę.

 

 

Udostępnij: