W ostatnim czasie kilka razy spotkałam się z pytaniem: „Czy jest coś, co może wyprowadzić Cię z równowagi?” „Jak Ty to robisz, że jesteś taka spokojna?”

Zaczęłam się nad tym zastanawiać. Przyzwyczaiłam świat do pokazywania mu mojej uśmiechniętej twarzy. Twarzy, na której panuje spokój i opanowanie. Zapewne wynika to z przekonania, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Natomiast praktyka uważności pozwala mi na akceptację sytuacji takimi jakimi są.

Nie zawsze tak było. Historia mojego życia obfituje w wiele szczęśliwych momentów, ale nie tylko. Wiele razy było pod bardzo wysoką górę – rozwód, brak pieniędzy na czynsz, torbiel trzustki, choroba bliskiej osoby. Różnie sobie z tym radziłam. Co się jednak okazało, za każdym razem dałam radę. Ważne, żeby się nie poddawać i szukać rozwiązań. W życiu tak już jest – raz jest lepiej, raz gorzej. Równie ważna jest akceptacja tego, co nas spotyka. To dzięki akceptacji dajemy sobie przestrzeń do korzystania z życia i wyciągania lekcji. Doceniam trudne momenty, bo dzięki nim się rozwijam. Jestem wdzięczna za wszystkie dobre rzeczy, które mnie spotykają, bo to one umacniają mnie w poczuciu sensu.

Czy rwanie włosów z głowy coś zmieni? Co jeżeli, tak jak ja, już masz ich mało?

Tak płaczę! Tak krzyczę – chociaż rzadko 🙂 Nie zawsze jest mi do śmiechu.

Zdjęcie na dowód 🙂

Jeszcze jakiś czas temu nie pozwoliłabym sobie na publikację takiego zdjęcia. Im dłużej na nie patrzę tym bardziej je lubię. Tak jak każda sytuacja, która nas spotyka, wnosi coś do naszego życia. Tak każda nasza emocja jest pożyteczna. A czasami nawet jest nam z nią do twarzy 🙂

Zamieńcie uśmiechnięte selfi i dzióbki na takie miny i zobaczcie, jak wyglądacie.

Udostępnij: