Rozważna czy romantyczna, czyli o walce serca z rozumem

Kilka dni temu koleżanka zapytała mnie o to, co ja bym zrobiła, gdybym była na jej miejscu. Nie byłam w stanie jej odpowiedzieć. Jednak to, co mnie ujęło w jej historii, to prawdziwa walka pomiędzy sercem a rozumem. Serce by chciało, ale rozum też ma swoje racje. Od tego czasu to pytanie nie daje mi spokoju. Bo gdy masz wybór, ten z rodzaju rozważna czy romantyczna, w którą stronę zdecydujesz się pójść. Sama wielokrotnie w moim prawie 36 letnim życiu stawałam przed takimi dylematami. Raz szłam za sercem. Innym za rozumem. Z jakim skutkiem? Bardzo różnym. Urodziłam się 23 września, w znaku Wagi, w dniu równowagi dnia z nocą, więc ta tytułowa walka toczy się we mnie od dawna…

… Zdając egzamin maturalny miałam kilka pomysłów na moją dalszą edukację – architektura wnętrz, projektowanie ubrań, kosmetologia. To zaledwie kilka z kierunków, które mnie kusiły. Co wybrałam? Administrację publiczną, kierunek jak bardzo różny od tego, co chodziło mi po głowie. Wygrał rozum, „po takim kierunku znajdziesz wszędzie pracę”. Jakże wielkie było moje rozczarowanie, gdy poznałam program studiów, prawo, prawo i jeszcze więcej prawa. Po pierwszym roku serce podpowiedziało mi „Agnieszka, to nie dla Ciebie. Rzuć to i idź na kosmetologię”. Zapalona tą myślą obudziłam rodziców w środku nocy i powiedziałam im o moim pomyśle zmiany kierunku. Cóż, wtedy jeszcze podatna na sugestie rodziców, usłyszałam, że nie ma mowy. Za dużo rzeczy w życiu zaczynałam i nie kończyłam. Skończyłam więc Administrację, zaliczając egzaminy w terminach zerowych i broniąc się w pierwszym możliwym terminie, inspirującą pracą na temat „Porównanie separacji i rozwodu w prawie polskim”. Inni pisali prace głównie z zakresu prawa administracyjnego. Ja nadal nie miałam do tego serca. Pisząc o rozwodach, chociaż trochę pomogłam ulżyć moim mękom. Czy pracowałam kiedykolwiek w zawodzie związanym z kierunkiem moich studiów? Jeżeli miesięczny staż w Starostwie można zaliczyć do pracy, to tak 🙂

Co by było gdybym jednak sprzeciwiła się rodzicom i zmieniła kierunek? Nie wiem. Ale wiem, że na pewno nie udźwignęłabym tego finansowo. Dlatego został rozum, a serce do dzisiaj wypomina.

Na szczęście dla mnie, mówię to z perspektywy czasu, wtedy gdy wszyscy szli na kolejne studia, żeby zdobywać mgry przed nazwiskiem, ja wyjechałam. Najpierw Anglia, potem Cypr. Praca w restauracjach, hotelach, barach. Szlifowanie języka, który w Anglii brzmi tak bardzo inaczej, niż na lekcjach w Polsce. Zdobywanie doświadczenia, nie zawsze tego miłego, w międzynarodowych środowiskach. Poznawanie nowych ludzi. Sercu było dobrze. Rozum ponownie podszeptywał o powrocie. O znajomych, którzy zdobywali tytuły, a ja co? Wróciłam. Po rocznej przerwie w nauce wróciłam powalczyć o tytuł magistra. Żeby serce i rozum były szczęśliwe, jednemu zafundowałam Uniwersytet Ekonomiczny i zaoczny kierunek „Księgowość i rachunkowość”. Serce natomiast dostało wieczorowo „Architekturę wnętrz”. Oba kierunki mam zaliczone w wymiarze pierwszego semestru. W tym momencie do głosu ponownie doszło serce z pomysłem, a gdyby tak latać. Nie, nie jak ptak. Jako stewardessa. Rozum po chwili zawahania zgodził się skuszony prestiżem tego zawodu. Ze względów zdrowotnych moja przygoda z lataniem nie trwała długo, ale zrozumiałam, że była to droga do poznania przyszłego (obecnie byłego) męża. Sama decyzja, o ponownym wylocie do Anglii, żeby latać była początkiem kilkuletniej emigracji, która jest dla mnie bardzo cennym doświadczeniem, mającym miejsce w moim sercu.

Jest to zaledwie fragment moich przemyśleń i historii życiowych. Całość zapewne nadaje się na książkę, którą być może wkrótce napiszę. Nadal jednak nie zdecydowałam, serce czy rozum. Rozum zazwyczaj płaci moje rachunki, daje poczucie bezpieczeństwa. Serce daje emocje, podniecenie, satysfakcję i to uczucie nieporównywalne z żadnym innym. Jeżeli serce się myli to i tak zostają piękne wspomnienia. Szalone miłości, podróże w nieznane, spontaniczne wyjścia, zrealizowane pasje. Gdy wygra rozum, serce tęskni. I tęskni ciągle, od czasu do czasu szepcząc Ci do ucha, tak żeby uśpić rozum. Serce nie zapomina, rozum racjonalizuje. Każdy z tych wyborów ma swoje konsekwencje. Dobre czy złe? Na pewno inne. Jednak wnioski przynosi dopiero przyszłość.

Nie podpowiadaj innym, co mają wybrać w przypadku tak trudnych decyzji. Zadaj pytania otwierające oczy na szerszą perspektywę. Być może pokażą one problem z drugiej strony, której pytający wcześniej nie rozpatrywał. Dlaczego nie radzę podawać odpowiedzi sugerujących rozwiązanie? Żeby ktoś Ci potem nie wypominał, że to Twoja wina i to jednak Ty stoisz za tą decyzją (porażką). Od czasu odmowy zgody na zmianę kierunku studiów po pierwszym roku, idąc po radę do moich rodziców, słyszę tylko „i tak zrobisz jak zechcesz”. A winą za nieodpowiednie decyzje mogę obarczać tylko siebie. 🙂

Udostępnij: